RealDoll. Finał sezonu pierwszego

17 marca 2024

Opowiadanie z serii:
RealDoll

21 min

Oto kolejna z historyjek, które składają się na cykl RealDoll. Czy ostatnia? Czas pokaże. Ta, acz może być czytana w oderwaniu od innych z tego cyklu, jest w zasadzie kontynuacją Epizodu VI.

Przeniesienie dr Delii Ramirez z Dallas do San Jose nie było taką naukową zsyłką, jak to prof. Rosendale oceniał. Zerwanie z życiem uczelnianym, ze studentami i lokalnym środowiskiem naukowym zostało zrekompensowane możliwością prowadzenia badań nad mózgiem z użyciem najnowocześniejszego skanointroduktora. Jego rozdzielczość i możliwości rewersyjne umożliwiały manipulowanie zawartością płatów mózgu, jakiej nie mógł zapewnić teksański uniwersytet. Brak asystentów i dyplomantów rekompensowała kadra profesjonalnych techników, z których część dr Ramirez sama dobrała i przeszkoliła. Na dodatek przychylność zarządu RealDoll Co. dawała możliwości, o jakich dotąd Delii się nie śniło. Tak więc przeprowadzała eksperymenty, gromadziła obserwacje i w szybkim tempie zbliżała się do naukowego sukcesu.

Pewnego dnia dotarło do niej zapytanie w sprawie przyjęcia nieznanego połączenia. Sprawdzenie wykazało, że przychodzi z urządzenia pracownika FBI. Potwierdziła.

– Dzień dobry, agent specjalny Robert Raskin, FBI. Czy rozmawiam z doktor Delią Ramirez?

– Tak, słucham.

– Pani doktor, czy profesor Rosendale umawiał się z panią w sprawie skanu mózgu aresztowanej przez nas osoby?

– Nie.

David miałby do niej dzwonić? Ośmieliłby się, po tym jak praktycznie wyrzucił ją z Wydziału? Jak dla tej ruskiej blondyny odrzucił jej miłość? Poczuła złość i puls jej przyspieszył, a ciśnienie krwi wzrosło. Już ona by mu pokazała!

– Profesor D.M. Rosendale zaproponował nam odczytanie zawartości pamięci aresztowanej za szpiegostwo ze skanu jej mózgu. Czy to możliwe? Inaczej mówiąc, czy Firma pozna w ten sposób to wszystko, co skanowany chce zataić?

– Nie, agencie specjalny Raskin. Z odczytu skanera tego się nie dowiemy. Identyfikujemy tylko obszary, z których dane pochodzą. To trochę złożone i przez telefon nie zdecyduję się tego przystępnie wyjaśnić.

– Myślę, że to mi wystarczy. Dziękuję za poświęcony czas, doktor Ramirez.

Rozłączył się. Po kilkunastu minutach przyszło kolejne zapytanie: „David”. Pomyślała, że koniecznie musi zastąpić tego „Davida” nazwiskiem. Imiona były zarezerwowane dla przyjaciół. Wyraziła zgodę na połączenie.

Rozmowa z niedawnym kolegą i byłą miłością była trudnym wyzwaniem. Starała się z całych sił udawać przychylność i zapewniła go o współpracy w realizacji jego planu, choć wewnątrz aż kipiała gniewem. Ten satyr ośmiela się wciągać ją w swoje bezprawne machinacje na rzecz tej lalki, która skradła jego serce, owinęła go sobie wokół małego palca, a teraz okazała się wrogiem USA! I ona miałaby pomagać w jej ucieczce przed sprawiedliwością? Dla kogo? Dla tego dupka Rosendale’a? Żeby dalej mógł się z nią migdalić? Niedoczekanie!

Wypiła pół szklanki zimnej wody, przez co przestała się skręcać ze złości, i połączyła się z uprzednim rozmówcą.

– Agencie specjalny Raskin! Mam dla FBI inną propozycję. W odróżnieniu od odczytywania skanu mózgu, moja prowadzi do podobnych rezultatów, tyle że jest realna. Wyjaśnię to osobiście. Proszę przyjechać do RealDoll.

– Jutro. Nie w RealDoll, ale na mieście. Proszę wyznaczyć miejsce i czas.

– OK. O ósmej wieczorem w Olive Garden we Freemont. Tam jadam po siłowni.

– Będę. Do zobaczenia.

 

Agent specjalny Raskin okazał się wielce przystojnym bardzo ciemnym Afroamerykaninem. Gdy odebrali zamówione dania i przenieśli je na stolik w kącie salki, Delia przeszła do sedna.

– Ze skanu nic nie umiemy odczytać. I wątpię, byśmy się nauczyli szybciej niż za kilka dziesięcioleci. A i wtedy będzie to długie i kosztowne, bo to jak sporządzenie kompletnej charakterystyki człowieka z jego DNA. Od lat siedemdziesiątych umiemy je sekwencjonować, ale generalnie nie wiemy, jakie sekwencje odpowiadają poszczególnym cechom ludzkim. Ale mam za sobą eksperymenty, które mogą być dla was przydatne. Piszę na ten temat artykuł do Journal of Biological Engineering, ale nie wiem, czy przyjmą.

– Dlaczego, Ms. Ramirez?

– Miss. – Zaznaczyła, że jest panną, bo ten agent zaczynał się jej podobać. Była biologiem, wiedziała, co to feromony, i nie będzie walczyć z naturą. Poza tym potrzebowała go, by utrzeć nosa Davi… tfu!, Rosendale’owi. – Bo to czysta praktyka, a oni lubią podbudowę teoretyczną.

– Zapozna mnie pani doktor z tą praktyką? Dlaczego ma być dla nas przydatna?

– Hmmm… Powiem to obrazowo. Mamy skan mózgu jakiejś żywej osoby. Dokładny skan. Na przykład szpiega. On nie chce mówić, albo nie mówi prawdy. Znam obszar mózgu, który go blokuje. Umiem go wykasować. Po wykasowaniu blokady wystarczy go pytać, a będzie mówił wszystko, co ma w pamięci.

– Brzmi wspaniale, ale prawo nie pozwala na taką ingerencję w mózg przesłuchiwanego. Piąta poprawka. Na dodatek to ingerencja niszcząca. Czwarta poprawka.

– Niekoniecznie – zaoponowała. – Możemy kompletny skan zaintrodukować biolalce. Dla mnie to rutyna. W BrAIn udaje się nam tego dokonać w 80–85%. Znaczy, że czasem coś się nie przeniesie, ale na pewno nic się nie doda. Biolalka nie ma osobowości prawnej, jest przedmiotem, a konstytucja nie dotyczy przedmiotów. W introdukowany do jej syntetycznego mózgu skan możemy ingerować. Odpyta pan biolalkę, a odpowiedzi dostanie jak od aresztanta. Fakty zezna prawdziwe, gorzej z motywacjami, bo ten obszar musielibyśmy wyłączyć, żeby nie interferował z tymi, które przechowują doznania.

Raskin wydawał się zafascynowany.

– To naprawdę takie proste!?

– Dla mnie tak, ale oficjalnej bioinżynierii nieznane. Skanointroduktor w BrAIn Co. jest jedynym o takiej precyzji i złożoności. Gdyby nie powszechny pociąg seksualny, w przypadku popytu na atrapy seksualne graniczący z dewiacją, nie miałabym możliwości prowadzenia badań ani osiągnięcia takich rezultatów.

– Firma będzie zachwycona. Ja już jestem. Pociąg seksualny, mówi pani doktor?

– Delia, agencie specjalny Raskin. Tak, seks. To on rządzi światem. Wciąż; mimo zmian, które się w ludziach dokonują.

– Robert. Tobą też, Delio?

Brzmi to jak początek podrywu – pomyślała. To dobrze. Też czuje feromony?

– Tak. Każdym. I tobą też – zaryzykowała. W końcu – co tam! Najwyżej pożegnają się ozięble.

– Szybka jesteś.

– Meksykanie są szybcy, nie wiedziałeś? Speedy Gonzales – nie oglądałeś w dzieciństwie?

– Dawno nie jestem dzieckiem – wyjaśnił. – Ty też. Jesteśmy oboje dorośli i odpowiadamy za siebie. Chcesz? Już?

– Chcę – oświadczyła z przekonaniem.

Odszedł od stolika i za chwilę wrócił z butelką musującego Amori Spumante.

Doceniła dobre chęci sygnalizowane etykietą „Amori…”, ale wstrzymała ciemną rękę łapiącą za korek. Wyrzuciła z emfazą:

– Mam meksykańskie korzenie. Wolę czerwone. Meksykanie szampana nie piją, bo to oranżadka bez wyrazu.

– W porównaniu z tobą wszystkie włoskie wina są bez wyrazu – oświadczył szarmancko. – To chodź. – Pociągnął ją do swojego forda, porzuciwszy stolik z nieodkorkowaną butelką. – Pojedziemy po takie, które ci zasmakuje. Prawdziwie meksykańskie.

Powiózł ją drogą stanową ku Napa, ale zjechał z niej w boczną i krętą na długo przed lokalnym lotniskiem. W autentycznej winiarni degustowali kilka czerwonych win, aż zakręciło się jej w głowie. Zakupił skrzynkę L.A. Cetto, które oceniła jako najlepsze, i dwa kieliszki. Ledwie weszli do jego pokoju hotelowego, zdjął marynarkę i krawat i rozpiął kołnierzyk koszuli. Skądś wyciągnął korkociąg i otworzył pierwszą butelkę. Napełnił przyniesione szkła.

Musiała rozwiązać problem związany z grą, bo miała na sobie zdecydowanie mniej garderoby niż mężczyzna, ale przecież inteligencja zastąpi wiele, a w tym przypadku odzież.

Obróciła się tyłem do niego i poprosiła:

– Rozepnij.

Była ciekawa, czy pociągnie za ekler sukni, czy poczuje na szyi jego palce gmerające przy zapięciu naszyjnika, a raczej jednego z tych trzech, które ozdabiały jej dekolt.

Poczuła rękę na plecach i już po chwili zorientowała się, że wybrał suwak.

Jasne!

– Dlaczego nie naszyjniki? – zapytała, ale nie potrzebowała odpowiedzi. Prawdziwy mężczyzna – a takim Robert jest – zawsze zmierza prosto do celu. Wręcz obraziłaby się, gdyby zaczął od łańcuszków.

– Nie przeszkadzają mi – odparł spokojnie. – A łaszki poniekąd tak.

Suknia spadła, odsłaniając bieliznę – figi i biustonosz. Odwróciła się ku niemu i zabrała się za guziczki od koszuli.

Podjął grę.

– Moja koszula ci przeszkadza? – spytał z udawanym zdziwieniem.

– Może, ale i tak chyba nie chcesz jej zaplamić czerwonym winem…?

Zdjęła ją i chwycili za kieliszki. Wypili na stojąco. Napełnił ponownie, zmierzył ją krytycznym spojrzeniem i oznajmił:

– Hmmm… Jeszcze mi coś przeszkadza… Sam nie wiem, co bardziej.

Gdy była pewna, że za chwilę spadnie z niej sztuka bielizny, on zadecydował co innego:

– Na resztę jeszcze przyjdzie czas, ale teraz zliżę tę kroplę wina, która barwi twoje usta.

Przybliżył się, objął i wpił się w jej wargi długim, delikatnym pocałunkiem. Odsunął się na pięć cali, ocenił:

– Chyba splamiła cię na zawsze, ale cóż, spróbuję ponownie.

Tym razem całował ją mocno i głęboko, a ona oddała mu namiętność swoimi wargami i językiem z całym ogniem swej kreolskiej natury.

Zanim ich usta się rozdzieliły, wyciągnęła mu podkoszulek ze spodni, więc później już wystarczyło pociągnąć go w górę i odrzucić na krzesło. Mogła podziwiać jego tors. Nie był kulturystą, ale mięśnie wyraźnie rysowały się pod jego ciemną skórą.

– Mamy Deklarację Równości, czyż nie? – powiedział poważnie. – Sama zdejmiesz górę?

Bez słowa – jedną ręką zza głowy, a drugą dołem – rozłączyła zapięcie biustonosza, który za chwilę dołączył do jego podkoszulka. Zakołysała kibicią, by ożywić piersi. Nie miała wystarczająco obfitego biustu, by zadziwiać widownię bujającymi cyckami, ale wiedziała, co mężczyzn rajcuje, i wykorzystała to. Zafalowały arytmicznie, a brodawki sutkowe nieco się uwypukliły.

Robert podziwiał spektakl, by na końcu podać jej kieliszek.

– Pij, a ja przyssę się do nich – rzekł, wskazując piersi spojrzeniem i ruchem podbródka.

– Nie dają mleka.

– Trudno. Może wypiję z nich wino? Czerwone? Jak myślisz?

– Sprawdź. – Podobał się jej ten typ humoru. Wyważony, inteligentny, a zarazem prosty jak seks.

Gdy sączyła Cetto, lizał i ssał jej sutki, a one sztywniały, rosły i prężyły się. Podstawiała je pod jego język z rozkoszą, wspominając, że Da… twu!, Rosendale nigdy ich nie lizał i nie ssał.

Gdy się od nich oderwał, skomentował:

– Miałaś rację. Mleka nie dają, ale wyssałem z nich czystą rozkosz.

– Ale nie całą. Jeszcze. To teraz ty spróbuj nie rozlać.

Dała mu kieliszek z winem, a sama zabrała się za jego spodnie – górny guzik i suwak.

Gdy obojgu pozostała tylko jedna część garderoby do zdjęcia, Robert oznajmił:

– Nie jestem pewny, czy ta moja czerń na skórze to tylko pigment, więc wolę się umyć. Może mi pomożesz? Na przykład wyszorujesz mi plecy? – uzupełnił.

– Jeśli po przykładzie dasz sobie umyć coś innego, pomogę.

Zanim przeszli do łazienki, nalał wina do kieliszków.

Kabina prysznicowa była jedna i mała, więc myli się na zmianę, częściowo nawzajem. Na końcowe spłukanie udało im się wejść razem, ale wymagało to przywarcia brzuchami i piersiami do siebie. Obracali się powoli jak czworonóg, by dać strugom wody możliwość zmycia mydła z nich obojga. Potem osuszyli się i już w pokoju ponownie spijali rozkosz ze swoich warg. Całując, bódł ją swoim rogiem, więc rozszerzyła nogi, by poczuć go tam, gdzie daje to kobiecie największą przyjemność. Wtedy nadział ją na siebie i zrobił krok w tył, by rzucić się z nią na łóżko.

– Hola! A wino? – zawołała ze śmiechem.

Objąwszy go mocno, nie pozwoliła na rozłączenie, stąd musiał wykazać się niejaką zręcznością przy sięganiu po szkło. Rozsunięcie twarzy na tyle, by między nimi zmieściły się kieliszki, było możliwe tylko dlatego, że mocno chwycił ją za pupę.

Dziwnie było pić wino z członkiem w pochwie. Delia robiła to po raz pierwszy i spodziewała się, że on też. Było to bardzo podniecające; wygięcia ich ciał powodowały, że nacisk penisa na przednią ścianę pochwy się zwiększył. Widocznie i jemu się to podobało, bo zgrubiał i jeszcze trochę urósł.

Ku jej zdziwieniu, gdy wypili, w dłoni Roberta zamiast kieliszka pojawiła się butelka.

– Nie pozwolę, by reszta się zmarnowała. Podstaw, to ci doleję. Może się w końcu przesączy i zamiast mleka twoja pierś będzie dawać L.A. Cetto?

Uśmiechnęła się, podziwiając jego sztukę budowania nastroju.

– Rozdziel równo. Ja też liczę, że wyssę je z twojego nalewaka.

Lekko cierpkie, ciężkie wino, pulsujące wypełnienie pochwy, mocny chwyt za pośladki i widok na męską, umięśnioną pierś były tym, czego jej brakowało od kilku lat. W takiej kumulacji od zawsze. Dlatego szybko dopiła swoje, odstawiła kieliszek i sama popchnęła go ku łóżku. Jednak Robert inaczej widział kulminację wieczoru. Dotknąwszy podudziami brzegu materaca, obiema rękami podniósł jej uda, nie wyjmując z niej członka. Zapracował, suwając nim, a ona oparła stopy o brzeg łóżka, by go odciążyć, przez co otwarła się nań w pełni. W efekcie wszedł w nią aż po mosznę, a ruchy zyskały na amplitudzie i sile. Poczuła go w całej głębokości pochwy.

Alkohol i atmosfera, a zapewne też jego umiejętności i jej kilkumiesięczna tęsknota za mężczyzną spowodowały, że doszła przed nim. Niepraktykowana dotąd pozycja okazała się całkiem wygodna, a wsparcie stopami umożliwiło własną jazdę, więc satysfakcja z seksu przeniosła się na efekty akustyczne. Musiała naprawdę mocno krzyczeć, bo zamknął jej buzię dłonią, a to, zamiast przeszkodzić jej w doznaniach, wzmogło przyjemność. Starała się równocześnie przemóc go mięśniami pochwy, zgnieść, wycisnąć co tam ma, jak i wypchnąć wydychanym powietrzem tłumiący jej ekspresję korek dłoni na ustach. Podwójne ciśnienie zdwoiło efekt.

Nie pamiętała, by kiedykolwiek miała tak silny orgazm.

Gdy się wyciszyła i osłabła, on, zapewne zmęczony, usiadł na łóżku, więc nie miała innego wyjścia, jak sprawdzić, co da się wyssać z jego członka. Uklękła i zabrała się za niego, obserwując równocześnie reakcję twarzy mężczyzny, by, kierując się jej podpowiedziami, dać mu satysfakcję nie mniejszą od tej, której sama dopiero co doznała. Był tak pobudzony, że nie musiała się wiele napracować. Kubki smakowe jej podpowiedziały, że nie tryska winem…

– Hmmm… – mruknęła, przełknąwszy ostatnie krople i oblizawszy wargi. – Niezłe, ale Cetto smakiem nie przypomina.

Wstał, wyciągnął drugą butelkę ze skrzynki i odkorkował.

– Może po kolejnej się przesączy?

Skinięciem głowy z uśmiechem przystała na tak wyrażoną propozycję dalszej zabawy.

 

Rano odwoził ją pod Olive Garden, gdzie zostawiła samochód.

– Zostały jeszcze cztery butelki. Kiedy kontynuacja?

Wtajemniczyła go w intrygę. Oboje byli podekscytowani dowcipem, który obmyśliła.

 

W środę, czyli cztery butelki L.A. Cetto później, wszystko poszło jak z płatka. Głupia mina Rosendale’a stojącego przed pięcioma kopiami Kate była warta milion dolarów! Ten bałwan do końca nie zrozumiał, co właściwie się stało i która Kate jest jego pupilką! Bo po prawdzie żadna z tych, które widział w RealDoll, nią nie była. David z ekipą federalnych przywiózł Rosjankę pod skaner poprzedniego dnia i stąd pochodziło nagranie ze śluzy podstawione później na monitory. Po to, żeby rzecz zagmatwać do reszty, FBI załatwiło z kolegami z CIA telefon z Uczelni, przez co profesor na dobry kwadrans stracił z oczu rzekomą Kate, która i tak była kolejną biolalką z produkcji. Wszystko odbyło się z minimalną ingerencją w procedury, bo jedynym odstępstwem było ubranie świeżo zaintrodukowanej lalki w odzież więzienną i wypuszczenie jej poza sale postprodukcji. Bo nawet nie poza RealDoll; w istocie zawrócono ją ze śluzy dostawczej.

 

W piątek Robert czekał na Delię na parkingu RealDoll Co. Dosiadł się do jej samochodu.

– Koledzy przesłuchujący przygotowaną przez ciebie replikę rosyjskiej agentki są zachwyceni. Po początkowych godzinach, kiedy musieli się przestawić z normalnie stosowanego trybu wywiadowczego na taki, jak mówią, soft, przesłuchanie idzie jak z płatka. Znają całą metodę przygotowania grupy agentek, znają ich liczbę, pseudonimy, pierwsze imiona. Znają sposoby kontaktowania, poznają specjalności naukowe niektórych i ich miejsca pracy. Tworzą rysopisy, zaczynają konstruować awatary twarzy. Za jej życiorys zawodowy i naukowy jeszcze nie zdążyli się zabrać. Fakty się potwierdzają; wszystko sprawdzają, ale nie wyrabiają się, bo tyle tego, więc zawiadomili dyrekcję Firmy. Szefostwo podobno się zagotowało. Zostałaś zaproszona do Quantico na rozmowę z zastępcą naczelnego do spraw nauk biologiczno-medycznych, przy czym słowo „zaproszona” należy rozumieć jako eufemizm. Mam cię tam dowieźć, przez co pierwszy raz będę podróżował dyrektorskim Gulfstreamem. Już po ciebie leci; wystartował z Wirginii dwie godziny temu, więc mamy trzy godziny. Jedziemy teraz do ciebie, żebyś mogła się spakować.

– Jestem jak Speedy Gonzales, spakuję się w pół godziny. Co będziemy robić przez pozostałe dwie i pół?

– Półtorej. Dojazd na SFO zajmie nam niemal godzinę. L.A. Cetto wprawdzie już wypiliśmy, ale mam pewien pomysł…

– Ja też. Ten sam?

– Pewnie – oświadczył z lubieżnym uśmieszkiem.

8,788
9.53/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.53/10 (19 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (8)

Vee · 17 marca 2024

+4
-2
Ostatnie dwa opowiadania na głównej trwają równo godzinę, więc traktując to za znak, czytam jedno po drugim 🙂

Zacznę od refleksji, jaka mi się narzuciła po ostatnim zerknięciu do "Drogi do raju". Pomimo tego, że ta seria nie należy do moich ulubionych, przez pryzmat Twoich lepszych dzieł moje podejście do RealDoll bywało zbyt surowe. Podoba mi się idea z rekonstrukcją mózgu, podoba mi się intryga ze zrobieniem w konia profesorka z poprzedniego tekstu. Z ogólników: podoba mi się Twój nierozwleczony styl. W tym opowiadaniu jest chyba jeszcze bardziej konkretnie niż zwykle, a i nie brakuje co sympatyczniejszych opisów. Jeśli o mnie chodzi, jest to jedna z najlepszych części o RealDoll. Pokażę Ci kilka fragmentów i zaproponuję mały challenge:

Dotknąwszy podudziami brzegu materaca


Zafalowały arytmicznie, a brodawki sutkowe nieco się uwypukliły.


nacisk penisa na przednią ścianę pochwy się zwiększył


Starała się równocześnie przemóc go mięśniami pochwy



Napisz scenę erotyczną bez podręcznika anatomii. Będzie bardziej sexy 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · Autor · 17 marca 2024

+2
-1
@Vee:
Od czasów starożytnych (PnP):

Jak piękne są twe stopy w sandałach,
księżniczko!
Linia twych bioder jak kolia2,
dzieło rąk mistrza.
Łono twe, czasza okrągła:
niechaj nie zbraknie w niej wina korzennego!
Brzuch twój jak stos pszenicznego ziarna
okolony wiankiem lilii.
Piersi twe jak dwoje koźląt,
bliźniąt gazeli.
Szyja twa jak wieża ze słoniowej kości.
Oczy twe jak sadzawki w Cheszbonie4,
u bramy Bat-Rabbim4.
Nos twój jak baszta Libanu,
spoglądająca ku Damaszkowi.
Głowa twa [wznosi się] nad tobą jak Karmel,
włosy głowy twej jak królewska purpura,
splecione w warkocze5.

O jak piękna jesteś, jakże wdzięczna,
umiłowana, pełna rozkoszy!
Postać twoja wysmukła jak palma,
a piersi twe jak grona winne.
Rzekłem: wespnę się na palmę,
pochwycę gałązki jej owocem brzemienne.
Tak! Piersi twe niech mi będą jako grona winne,
a tchnienie twe jak zapach jabłek.
Usta twoje jak wino wyborne,
które spływa mi po podniebieniu,
zwilżając wargi i zęby6.


...po współczesność (Emil Zegadlowicz):

Gdy mi nagle zarzucasz nogi na ramiona
wrzącej w żyłach rozkoszy warem rozogniona –

gdy ręce moje, węże oszalałe żądzą,
po udach Twych i brzuchu ślepe, gniewne błądzą –

gdy Twe trzewia nasienia opryskuje wrzątek,
gdy krzyczę żeś Ty wieczność, koniec i początek –

gdy wołam: daj mi oczy! daj mi Twoje oczy! –
– ziemia zrywa praw łańcuch i w bezkres się toczy

z świstem, z łopotem, z hukiem! – ziemia – klacz chutliwa
pędzi! tętni! – a nad nią skier pienistych grzywa!

Do grzbietu jej przywarci, przemienieni w jedno,
lecimy w zawierusze gwiazd w groźne bezedno!

...erotyka anatomią stoi.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Czytelnik · 17 marca 2024

0
0
"stąd musiał wykazać się nijaką..." - chyba powinno być "niejaką"?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Mathias · 18 marca 2024

+1
-1
Mister Tomp, jeśli nie widzisz różnicy pomiędzy "Piersi twe jak dwoje koźląt, bliźniąt gazeli", a "Zafalowały arytmicznie, a brodawki sutkowe nieco się uwypukliły." i obie formy nazywasz anatomią erotyki lub erotyką anatomii, sugerując poezję w obu przypadkach, to odstaw wodę sodową lub te medykamenty pokątnie dystrybuowane 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · Autor · 18 marca 2024

0
0
@Czytelnik W istocie, chodzi o "niejaką" czyli "w pewnym/małym stopniu", a nie "nijaką", czyli "przeciętną". Dziękuję; poprawiłem.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

SENSEIH · 18 marca 2024

0
0
Fajnie Tompie, że zdefiniowałeś "niejaką", bo bez tego nikt by się nie skapował w różnicy znaczeniowej 😉 No... chociaż po głębszej analizie przyznam, że to było potrzebne.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Rascal · 20 marca 2024 ·

+1
0
Zobacz, @Tompie – wystarczyło napisać zwykłe love-porn story bez udziwnień i zaraz oceny poleciały do góry.

Mam mieszane uczucia co do tego, że to już finał.
(Nie)Człowiek spodziewa się jakiegoś pierdolnięcia w stylu Pilota, który nie bierze jeńców, totalnej jazdy po bandzie zakończonej cliffhangerem – może jakiegoś wielkiego gang bangu męskich lalek nad pewną bogatą idiotką, jakaś ukryta w głowach replik Kate komenda w stylu "Order 66".

Pozostaje mieć nadzieję, że sezon drugi (powinna być jakaś strona z niusami typu "Lodowiec potwierdza: Drugi sezon RealDoll już jesienią 2025!") znów wyśrubuje wszelkie zabawy formami stylistycznymi i brak hamulców w tym, co można pokazywać (a właściwie pisać) – bo za to tę serię pokochałam najbardziej.
Aż by się chciało, by wówczas przeskoczył rekina! Może dowiemy się w końcu czegoś o Europie (czyżby moje intrygi, że stała się wielkim imperium islamu?) lub nawet… Afryce i kimś w stylu nowego Bokassy?

W weekend chyba zrobię specjalną stronę: "Minęło X dni od czasu, gdy @Tomp wrzucił finał pierwszego sezonu RealDoll".

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tomp · Autor · 20 marca 2024

0
0
@Rascal

wystarczyło napisać zwykłe love-porn story bez udziwnień i zaraz oceny poleciały do góry


Czyżbyś sugerowała, że mam pisać love porn story bez udziwnień? Ty, któraś jest mistrzem udziwnień bez porn? A, już wiem! Boisz się konkurencji! 😉
Nie bój się, do Top Twenty Pokatne jest mi dalej, niż Tobie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?
pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.